Okazuje się, że świadomość Polaków w zakresie wizyt kontrolnych u stomatologów, wzrosła. Największa grupa zwolenników dentystów odwiedza ich co pół roku, nieco mniej liczna - co rok. Pozostali zwykle wówczas, gdy odczują dyskomfort albo "gdy akurat im się przypomni".
Dla niektórych wizyta u dentysty raz na pół roku ma zastąpić codzienne dbanie o higienę jamy ustnej |
Można by powiedzieć, że to znakomite wiadomości, gdyby nie pewien, dość istotny, drobiazg - Polacy może i chętniej biegają do gabinetów lekarskich, ale w zaciszu własnego domu o higienie jamy ustnej niemal zapominają. Zęby myją coraz krócej (w latach 90-tych były to przeciętnie 3 minuty), skracając o połowę czas przeznaczony na higienę. Mycie zębów po każdym posiłku? Dotyczy już chyba tylko rodzin stomatologów. Co gorsza, coraz bardziej zabiegani Polacy rezygnują z porannego lub wieczornego szczotkowania zębów (o dodatkowym wykorzystaniu nici dentystycznej nie wspominając).
Najwyraźniej zajęty od rana do nocy naród doszedł do wniosku, że szybciej będzie raz na jakiś czas oddać się w ręce specjalisty, który wyleczy zęby, niż dzień w dzień "tracić czas" na samodzielną higienę.
Niektórzy zwracają też uwagę, że pomimo wielu akcesoriów mających ułatwiać mycie zębów, dostępnych choćby w drogeriach czy centrach handlowych, brakuje informacji jak właściwie z tych dodatkowych narzędzi korzystać. Pacjenci uważają, że te nowinki mogłyby ułatwić higienę, ale mijają je obojętnie, bo i tak nie wiedzą jak ich używać.
Rozwiązanie? Przy najbliższej wizycie u stomatologa (która nastąpi zapewne niebawem, jeśli wierzyć statystykom), zapytajmy lekarza o to, co przy myciu zębów jest absolutnie niezbędne, a które nowości można spokojnie obejść szerokim łukiem. Samodzielne kombinowanie skończy się tak, jak "samodzielne dbanie o zęby", które później wymagają poważnego leczenia, zwłaszcza, gdy choroba jamy ustnej rozprzestrzeniła się na inne organy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz