poniedziałek, 14 marca 2016

Kamienie milowe w dziejach stomatologii cz. 1

Trudno sobie wyobrazić, że nasi starożytni przodkowie żyjący tysiące lat temu potrafili już leczyć zęby. Przeprowadzali ekstrakcję, w większym lub mniejszym stopniu zapobiegali próchnicy, a nawet zakładali prototypy drucianych aparatów na zęby w celu ich unieruchomienia. Co prawda nie używali szczoteczek, ale z powodzeniem stosowali płukanki na bazie ziół.


bolący ząb

O tym, że starożytni znali takie schorzenia jak próchnica, kamień nazębny czy parodontozę świadczą liczne znaleziska archeologiczne. Z około 8 tys. lat p.n.e. pochodzą pierwsze opisy chorób przyzębia. Zachowane przyrządy do czyszczenia zębów i języka znaleziono między innymi na terenie Grecji, Włoch, Egiptu, Indii oraz na obszarze krajów arabskich.

Pierwsze opisy schorzeń oraz praktyk stomatologicznych


Na glinianych tabliczkach pochodzących z ok. XVII w. p.n.e. odnalezionych na terenie dzisiejszego Iraku spisane zostały receptury różnych mieszanek roślinnych przeznaczonych do łagodzenia bólu zębów i dziąseł. Ciekawym i dość drastycznym przykładem spisu procedur dotyczących jamy ustnej jest Kodeks Hammurabiego. Za nieprawidłowe przeprowadzenie zabiegu chirurgicznego można było stracić zęby, podobnie jak za kradzież lub inne przestępstwo. Zatem praca pierwszych chirurgów wiązała się z niemałym stresem.

O schorzeniach jamy ustnej można również przeczytać w pamiętniku króla Huandgi (2 tys. lat p.n.e.), który opisał takie dolegliwości jak kłopoty z rozgryzaniem pokarmów czy nadwrażliwością zębów. Wówczas leczenie polegało głównie na nakłuwaniu zęba lub dziąsła złotą bądź srebrną igłą. 

W starożytnym Egipcie wykonywanie niewielkich otworów w zębach służyło prawdopodobnie do osuszania ropni. Na jednym z papirusów poświęconych stomatologii zapisano: „Jeśli badasz człowieka ze zwichniętą szczęką i nie da się jej zamknąć, to włóż mu do ust swoje kciuki rozwierając je, podczas gdy pozostałe palce ukształtują coś w rodzaju zacisków podtrzymujących podbródek pacjenta. Wtedy pchnij kciuki do tyłu, a nastawisz w ten sposób szczękę na jej pierwotne miejsce. Potem opatrz szczękę pacjenta okładem z mokrego plastra miodu”. 

W IV w. p.n.e. Hipokrates w swej pracy „Corpus Hippokraticum” dokładnie opisał choroby dziąseł, języka i ucha. Ponadto zaprojektował pierwsze narzędzia dentystyczne.
Higiena jamy ustnej była równie ważna w kulturze hinduskiej. Każdy bogobojny hindus rozpoczynał dzień od dokładnego oczyszczenia zębów. Świadczą o tym opisy zawarte w księgach Susruty oraz Charaki.

Pierwsze protezy

Prototypy protez najprawdopodobniej wykonali Etruskowie. Mocowano fragmenty kości lub całe zęby zwierząt przy użyciu srebrnego lub złotego drutu. Złote elementy na zębach pełniły także inną rolę – były swego rodzaju ozdobną biżuterią i świadczyły o wyższym statusie społecznym. W dodatku nie ulegały korozji i były bardzo wytrzymałe. 

Ważną rolę w rozwoju protetyki przypisuje się także Celtom. W 2009 r. na północy Francji odkryto grób wysoko sytuowanej kobiety żyjącej w III w. p.n.e. Jej uzębienie nie nosiło żadnych śladów schorzeń czy ubytków. Wyjątkiem był brak górnego siekacza, w miejsce którego zamocowano prowizoryczny implant. Badacze stwierdzili, że kobieta zapewne straciła ząb w wyniku urazu mechanicznego.

Plomby z mchu i paproci

W I w. p.n.e. Aulus Cornelius Celsus w swej pracy poświęconej stomatologii opisał praktykę wypełniania ubytków ołowiem (z łac. plumbum). Za czasów chińskiej dynastii Tang zaczęto stosować amalgamat. Ogromną popularność zyskały również wypełnienia ze złota. Praktyka stosowania złotej folii w stomatologii przywędrowała do Europy dzięki Johannesowi Arculanusowi. Wartość tego surowca zawsze była wysoka i świadczyła o wysokim statusie majątkowym. Nie każdy mógł sobie pozwolić na plombę ze złota.

Próchnica – odwieczna bolączka

Ból zębów towarzyszy ludzkości od zarania dziejów. Przypuszcza się, że najstarszą metodą radzenia sobie z bolącym zębem było jego usunięcie. W szóstym tysiącleciu p.n.e. Chińczycy rozwinęli umiejętność ekstrakcji zęba palcami. Wykształciła się nowa grupa zawodowa tzw. „usuwaczy zębów”. Specjaliści ci trenowali wyciągając kołki powbijane w deskę. Aby ukoić nieco ból w trakcie zabiegu podawano pacjentowi napary roślinne (m.in. na bazie haszyszu i opium). Stosowano także akupunkturę. Warto wspomnieć, że zwykle uciekano się również do magii - stosowano zaklęcia i raczono się magicznymi naparami.

Naszym praprzodkom nieobce było wykonywanie skomplikowanych zabiegów chirurgicznych w obrębie jamy ustnej. Potwierdzają to badania przeprowadzane na mumiach egipskich. W szczękach faraonów znajdują się liczne kanaliki, a część zębów trzonowych jest usunięta (prawdopodobnie pośmiertnie).
Dobry „wyrywacz zębów” od zawsze był w cenie. Szybko i sprawnie przeprowadzana ekstrakcja świadczyła o wprawie takiego specjalisty. Niestety wiele przeprowadzanych zabiegów kończyła się powikłaniami zapalnymi. Wówczas zalecano szereg płukanek ziołowych, octowych, a czasami konieczne było przypalenie powstałej rany rozżarzonym żelazem...

Metody leczenia schorzeń zębów przez naszych praprzodków nierzadko były dość drastyczne i bez wątpienia bolesne. Często przynosiły więcej szkody niż pożytku. Jednak bez tych praktyk i bez pracy ówczesnych medyków opartej głównie na metodzie prób i błędów, współczesna stomatologia na pewno nie wyglądałaby tak samo.